"Król węży" Jeff Zentner

 Tytuł : "Król węży"
 Autor : Jeff Zentner
 Wydawnictwo : Jaguar
 Rok wydania : 2017
 Liczba stron : 360
 Tytuł oryginału : The Serpent King 





 Karolinka kontra Karolina

Jestem dość zaskoczona wysokimi notami dla tej powieści. Ponad 7 gwiazdek na lubimyczytac.pl , ponad 4 (na 5) na goodreads.com. Spotkałam się z tylko jedną niezbyt pozytywną recenzją tej książki. I teraz jestem w kropce. Nie powinnam byłą sięgać po tę lekturę ponieważ ewidentnie nie jestem targetem tego gatunku. Ta recenzja również nie powinna powstać ponieważ patrzę z punktu widzenia dorosłego czytelnika a nie wkraczającego w dorosły świat młodego człowieka. Dlatego
spróbuję improwizować i cofnąć się w czasie, do okresu kiedy sama miałam 18 lat. Skonfrontuję moje obecne ja z ja sprzed 16 lat .Zobaczymy co z tego wyjdzie, zapraszam.

Dill jest uczniem ostatniej klasy szkoły średniej w małej miejscowości Forrestville. Oprócz przygotowywania się do egzaminów końcowych musiał podjąć pracę na pół etatu w lokalnym barze. Przynosząc do domu pieniądze pomaga matce w spłaceniu długów swojego ojca- przywódcy jednego z Kościołów Chrześcijańskich, który został osadzony w więzieniu za rozprzestrzenianie zdjęć o charakterze pedofilskim. 
Lydia, przyjaciółka Dilla z klasy, jest fashionistką i blogerką. Jej marzeniem jest dostanie się na Uniwersytet Nowojorski by studiować dziennikarstwo. Przez kilka lat prowadzenia modowego bloga powoli zaczyna wyrabiać sobie markę. 
Travis również kończy szkołę średnią. Kocha Forrestville i nie zamierza go opuszczać. Jego pasją są książki serii Bloodfall. Na jednym z forów poświęconych książce poznaje Amelię, dziewczynę z którą zaczyna łączyć go przyjaźń.
"Król węży" opowiada o losach trójki przyjaciół, trójki indywidualistów, z których każdy ma inną wizję swojej przyszłości.

Karolinka ( czyli 18 lat wcześniej) : Uwielbiam czytać książki, które opowiadają o losach ludzi w moim wieku. Spotykamy tutaj trójkę nastolatków, zupełnie różnych ludzi, z których każde ma swoje własne problemy. Ta książka otwiera oczy. Wielu z nas wychowało się w pełnych, szczęśliwych rodzinach w których największym problemem była kwestia wybrania przepisu na niedzielny obiad. Tutaj dostajemy prawdziwy przekrój amerykańskiego społeczeństwa gdzie niestety nie jest tak różowo. Pedofilia, przemoc, zbytnie pobłażanie, problemy w szkole, brak akceptacji, to wszystko znalazło się na kartach tej niezbyt grubej książki. Przez pierwszych kilkaset stron autor zapoznaje nas z samymi bohaterami powieści i ich otoczeniem. Poznajemy Lydie, Travisa i Dilla. Każdy z nich dostaje swoje własne rozdziały, ułożone naprzemiennie by mieć lepszy wgląd w sytuację. To co podoba mi się w książkach młodzieżowych to mała ilość opisów i akcja pędząca na łeb na szyję. Tu co prawda dominowały dialogi jednak akcji było jak na lekarstwo. Pomimo tego czytało mi się świetnie. Po młodzieżowkach fantasy, których jestem fanką dostałam coś spokojniejszego i bardziej obyczajowego. To jak by przenieść serial Beverly Hills na karty książek. A któż z nas nie uwielbiał Beverly? W połowie książki następuje zwrot akcji, który powalił mnie na łopatki. Kompletnie nie byłam przygotowana na to co się stało, przyznam że łzy stanęły mi w oczach. Autor zagrał na moich emocjach i zrobił to tak niespodziewanie, że musiałam na chwilkę odłożyć książkę i wszystko przemyśleć.
Ta książka w dużej mierze opowiada o przyjaźni nastolatków, przyjaźni która często może przekształcić się w coś więcej. Czy tak było i w tym przypadku? To musicie już odkryć sami, i powiem wam że to nie będzie zbyt trudne już po kilkudziesięciu stronach. Ta powieść nauczyła mnie tego by przywiązywać większą wagę do tego co czują inni ludzie. Nauczyła mnie, że przyszłość jest nieprzewidywalna i należy cieszyć się każdym dniem i czerpać z życia garściami, gdyż dobre rzeczy szybko przemijają. Po przeczytaniu "Króla węży" pozostał we mnie smutek zabarwiony nadzieją. 
Jest to bardzo dobra powieść dla młodszych czytelników, dopiero wkraczających w dorosły świat. Oczywiści książka jest bardzo amerykańska więc pewnie nie znajdziecie tu odniesień do własnych doświadczeń jednak wyzwala ona emocje i zostawia ślad w sercu. Polecam

Karolina (czyli 18 lat później) : Czytam, czytam i czytam i czekam na jakąkolwiek akcję. Przez pierwszych 170 stron kompletnie nic się nie dzieje. Owszem poznaję naszych głównych bohaterów jednak ze strony na stronę zaczynam ich coraz bardziej nienawidzić ( oprócz Travisa- jego kocham). Lydia jest zadufaną w sobie nastolatką, która wstydzi się swoich znajomych, Dill jest męczennikiem i pokutnikiem a do tego pantoflarzem, który jest taką sierotą, że nawet sam siebie nie potrafi ubrać. Całkiem nieźle pamiętam moje liceum i moich szkolonych przyjaciół, można powiedzieć że wszyscy byli tacy sami. Owszem różniły nas zainteresowania, mieliśmy inne talenty i sposób spędzania czasu jednak różnice nie były aż tak diametralne. W tej książce autor postawił na to by zaszokować czytelnika. Dill ma ojca kaznodzieję, który siedzi w więzieniu bo na jego komputerze znaleziono dziecięcą pornografię. Travis ma ojca, który go okłada pięściami i wyśmiewa przy każdej okazji, a Lydia traktuje swoich rodziców jak kolegów którzy jej na wszystko pozwalają. Powiem szczerze : wszystko to jest po prostu naciągane. A na domiar złego w ogóle nie rozmawiają o swoich problemach. Dostaję tutaj jakieś wypociny na temat pociągów, rozważania egzystencjalno-filozoficzne, ale nie dostaję tego na co czekam. Wydaje się, że nasi bohaterowie żyją w swoich własnych kokonach gdzie ich przyjaciele nie mają dostępu. Ja w szkole znałam swoich przyjaciół na przestrzał. Wiedziałam o ich problemach i trudnej sytuacji w domu. A tutaj? Tutaj wszystko jest zamiatane pod dywan. Najbardziej nie realne wydaje się to, że fabuła osadzona jest w małej miejscowości, gdzie wszyscy powinni wiedzieć wszystko o swoich sąsiadach.
Ciekawym wątkiem byłą sylwetka ojca Dilla- lokalnego kaznodziei, poskramiacza węży. Chciałabym więcej dowiedzieć się o tym Kościele, co było podstawą ich wiary? Jakie były ich ideały? Dlaczego facet wpakował się w długi? Niestety nie było mi to dane. To tak jak by odpakować cukierek i wstawić go za szybę. 
Teraz przejdę do kwestii, która najbardziej mnie denerwuje we współczesnych książkach dla młodzieży. Całość fabuły budowana jest na jednym zwrocie akcji, ba tu nawet na jednym zdarzeniu. Nastąpiło ono na mniej więcej 180 stronie (od niej powinniście zacząć czytać). Tego faktycznie się nie spodziewałam i powiem, że poniekąd mnie poruszyło. Zawrzało na kilkanaście stron i autor powrócił do dawnego rytmu. Ale tego mogłam się spodziewać.
Czy polecam? Na pewno jest to pozycja dla wielbicieli Johna Greena, dla młodych czytelników, którzy chcą zacząć przygodę z książkami obyczajowymi. Starsi czytelnicy będą niestety zawiedzeni. Nie ma tutaj praktycznie żadnej fabuły, bohaterowie są denerwujący- szczególnie Lydia, a sam koniec dość naciągany. Wszystko to potoczyło się zbyt prosto i bezproblemowo. Ot taka dość naiwna książka ale ma jeden plus, duże litery i mnóstwo dialogów sprawiają, że da się ją przeczytać w trzy godziny.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 CZYTANKA NA DOBRANOC , Blogger