"W obcej skórze" Sarah Hilary

Tytuł : „W obcej skórze”
Autor : Sarah Hilary
Data wydania : 2016
Wydawnictwo : Czwarta Strona
Liczba stron : 544
Tytuł oryginału : Someone Else's Skin







Horror w thrillerze




Niedawno byłam w kinie na thrillerze „Friend Request”. Wybierając film spodziewałam się owszem mocnego obrazu jednak to co dostałam było bardziej przerażające niż niejeden horror, który zdarzyło mi się obejrzeć. Podobnie było z tą książką. Kategoria thriller, sensacja, kryminał. Jednak już po pierwszych kilku rozdziałach zdałam sobie sprawę, że mam w rękach coś znacznie mocniejszego : mroczny dramat, pełen okrucieństwa i przemocy, sadomasochizmu i brutalności.

Marnie Rome jest komisarzem londyńskiej policji. W wyniku toczącego się śledztwa policjanci trafiają do ośrodka, w którym mieszkają kobiety- ofiary przemocy domowej. Mają się tu spotkać z siostrą oskarżonego o napaść mężczyzny, której zeznania mogą pomóc w jego ujęciu Na miejscu są świadkami zbrodni. Jedna z kobiet właśnie zaatakowała nożem mężczyznę. Policjantom udaje się powstrzymać krwawienie, jednak ofiara z przebitym płucem trafia do szpitala. Hope Proctor, nadal w szoku po tym jak zaatakowała swojego męża zostaje zabrana do szpitala na obserwację. Następnego dnia dziewczyna, wraz z przyjaciółką która przyszła ją odwiedzić ucieka ze szpitala. Również z Ośrodka pomocy zostaje uprowadzona Ayana – niedoszła informatorka policji. Czy te dwie sprawy coś łączy? Jaki sekret skrywają te doświadczone przez los kobiety?

Przyznam bez bicia fabuła książki jest niesamowicie płytka. Nie mamy tutaj brutalnego morderstwa a odciętą rękę. Nie mamy policyjnych pościgów a żmudne i detaliczne śledztwo w większości polegające na zbieraniu zeznań. Bałam się, że autorka sobie z tym nie poradzi i zanudzi czytelnika na śmierć. Jednak pomimo prostoty fabuły wszystko wyszło rewelacyjnie. Pewnie dużą rolę w tym sukcesie odegrały niezwykle krótkie rozdziały z mnóstwem dialogów, co zachęca czytelnika do przewracania kartek. A wiadomo jak dojdziemy szybko do środka książki to już samym rozpędem przeczytamy ją do końca. Wszystko tutaj było doskonale wyważone. Balans między akcją a opowiadaniem, ciekawie zarysowani bohaterowie i subtelne zwroty akcji. Również sam temat był niezwykle ciekawy. Przemoc domowa nie jest czymś o czym czytamy w powieściach. Temat ten bardziej nadaje się do wiadomości telewizyjnych. W naszym życiu często spychamy go na margines jak nie dotyczy nas bezpośrednio. Autorka pokazuje, że osoby bite i poniżane istnieją. Otwiera nam oczy na ich cierpienia i pozwala im wyjść z cienia. I to wcale nie są zahukane, zamknięte w sobie kobiety. Zdarzają się sile osobniki, często mężczyźni, którzy padli ofiarą własnego wychowania. Bo ludzka mentalność kształtuje się w dzieciństwie.
To powieść pokazuje nam jak wielki wpływ na nasz rozwój i nasze dalsze życie ma dzieciństwo i relacje z naszymi rodzicami czy opiekunami. Większość dzieci z patologicznych rodzin w życiu dorosłym również nie stroni od przemocy. Podobnie jest z przemocą domową. Widząc jak ojciec bije matkę, możemy sami stać się ofiarami przemocy lub sami zostać ciemiężycielami. Wszystko zależy od naszej podatności na persfazję i zdolności wyciągania wniosków. Dużą rolę odgrywa też strach. To właśnie on bił ze stron tej książki. Paniczny strach o zapachu amoniaku.

Bardzo polubiłam główną bohaterkę, naszą panią komisarz ( choć muszę przyznać, że dotyczy jej chyba syndrom sztokholmski ). Była to niesamowicie i detalicznie oddana postać. Mądra, inteligentna, odważna i oczywiście, co dodawało smaku powieści, doświadczona przez los. 5 lat przed zdarzeniami opisanymi w powieści, jej zaadoptowany brat zamordował swoich przybranych rodziców. Trafił do poprawczaka, gdzie Marnie regularnie go odwiedza starając się dowiedzieć, co popchnęło go do popełnienia tak makabrycznej zbrodni. Wiemy, że „W obcej skórze” to dopiero początek cyklu dlatego nie martwi, że wątek rodzeństwa nie został w pełni rozwinięty. Na pewno dowiemy się wszystkiego w kolejnych tomach.

Mam troszkę za złe autorce, że nie wyczerpała tematu obrzezań kobiet w Afryce. Jest to temat ważny a jakże często przemilczany. Wtedy kiedy powinniśmy o tym makabrycznym procederze mówić głośno. W tej książce potencjał nie został wykorzystany.
Parę słów do tłumacza. W języku angielskim imion się nie odmienia. A niektóre w polskich tłumaczeniach również powinny pozostać nieodmienne. Noah...Noahowi, Noaha.. czytając myliłam się w co drugim zdaniu. Odmieńcie sobie państwo sami... prawda, że brzmi to niegramatycznie a wręcz śmiesznie?
Na pocieszenie dodam, że podobały mi się podkreślenia kursywą. Jaki umysł człowieka jest sprytny, że widząc coś napisanego inną czcionką od razu to akcentuje. Podobało mi się to. Wiem, że jak bym czytała na głos to mój akcent padał by właśnie na te wyrazy, pokazując co jest naprawdę ważne.

Podsumowując książka, mimo paru małych wad bardzo mi się podobała. Autorka ma taką lekkość pisania i tak znakomity warsztat, że aż ciężko mi uwierzyć , że to jej debiut. Książka należy do rodzaju tych, że którymi nie idzie się rozstać, sama siedziałam z nią do godzin porannych a sen nie przychodził.

Z niecierpliwością czekam na kolejne tomy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 CZYTANKA NA DOBRANOC , Blogger