"Chinskie lalki" Lisa See


Tytul : "Chinskie lalki"
Autor : Lisa See
Wydawnictwo : Swiat Ksiazki
Rok wydania : 2014
Liczba stron : 400
Tytul oryginalu : China Dolls




Made in China



Jestem wielka fanka Lisy See. Jej seria Czerwonej Ksiazniczki tak mnie wzruszyla i poruszyla nieznane dotad struny w mojej duszy, ze z niecierpliwoscia, odliczajac dni, czekam na kolejne tomy. Po "Chinskie lalki" siegnelam z nieznacznym opoznieniem. Co prawda ksiazke zamowilam w prorderze, jednak jak czesto bywa nawalila poczta polska i dostalam ja z bez mala kilkumiesiecznym opoznieniem. Tym wieksze bylo moje rozczarowanie kiedy cos na co czekalam  tak dlugo okazalo sie nie do konca tym czego sie spodziewalam. Do tej pory ksiazki See zabieraly mnie w malownicza podroz z ktorej dopiero pierwsze poranne promienie slonca byly w stanie mnie wyrwac. Tym razem dostalam dziwnego, nudnego potworka bez wyraznej linii fabularnej. W notce wydawniczej mozemy przeczytac, ze jest to opowiesc o przyjazni mniedzy trzema mieszkajacymi w Ameryce dziewczynami azjatyckiego pochodzenia. Nic bardziej mylnego. Uzycie slowa "przyjazn" w tym wypadku jest nadinterpretacja. Moim zdaniem jedynym co laczy te mlode kobiety to uroda, ped do kariery i zamilowanie do tanca. Przyjazni jest tutaj niewiele, za to duzo zranionych ambicji, zazdrosci, obludy, zdrad i wiecznego rzucania klod pod nogi az nadto. Jesli na mojej drodze stanelyby takie "przyjaciolki" to wierzcie mi uciekalabym gdzie pieprz rosnie. 

Grace, amerykanka azjatyckiego pochodzenia opuszcza rodzinne miasto, uciekajac przed agresywnym ojcem, ktory biciem i ponizaniem corki, wyraza swoja frustracje i rozczarowanie zyciem w Ameryce. Grace niczym sie nie rozni od innych amerykanskich nastolatek. Uwielbia filmy i musicale, jednak jej najwieksza pasja jest taniec, ktorego sie uczy od nauczycielki, panny Miller.Wlasnie taniec jest dla niej odskocznia od okrutnej rzeczywistosci. Brutalnosc ojca, zdrada przyjaciolek i wysmiewanie przez kolegow ze szkoly ze wzgledu na kolor skory wszystko to zmusza Grace do ucieczki. W glebi serca marzy o tym by zostac tancerka, wystepowac w filmach i telewizji, jednym slowem osiagnac slawe tak trudno dostepna chinskim artystom.
Pam, amerykanka azjatyckiego pochodzenia, mieszka wraz z rodzicami na Hawajach. Od zawsze byla niesfornym dzieckiem i przynosila hanbe rodzinie. Odwazna i wiecznie usmiechnieta, garnela sie do mezczyzn. Mieszkanie w poblizu hawajskich baz wojskowych jeszcze bardziej ulatwilo jej zadanie. W dzisiejszych czasach nazwana by zostala puszczalska w owczesnych "taka" dziewczyna". Ze wzgledu na swoje zachowanie, kiedy Pam prosi rodzicow o zgode na powrot na kontynent, oni zgadzaja sie bez slowa. Chetnie pozbeda sie rozpuszczonej corki. Pam jedzie do wujostwa niedaleko San Francisko. Juz jako dziecko miala w sobie niesamowite poczucie rytmu, ktore w polaczeniu z niezwyklym urokiem osobistym i charyzma dawalo szanse na osiagniecie sukcesu. Jednak Pam skrywa sekret, ktory w przededniu II Wojny Swiatowej, wychodzac na jaw moze diametralnie zmienic jej zycie. Oszukuje wszystkich, ze pochodzi z Chin jednak w rzeczywistosci jest Japonka, wrogiem zarowno amerykanow jak i chinczykow.
Helen amerykanka, chinskiego pochodzenia, mieszka w Chinatown w San Francisco. Jej rodzina nalezy do jednych z pierwszych rodow osiadlych w tym miejscu, a ojciec jest wazna postacia chinskiej spolecznosci. Helen wychowana zostala wedlug tradycyjnych zasach gdzie podstawa byla zasada "Trzech posluszenstw" gdzie najpierw kobieta ma sie sluchac ojca, potem meza, a jesli masz umrzre to syna. Helen pomimo mlodego wieku wiele w zyciu doswiadczyla. Jako nastolatka wyszla za maz, by po niecalym roku jej maz, wraz z cala rodzina,zostal zamordowany przez Japonczykow. Nie miala po co zostawac w Chinach, dlatego poprosila rodzine o przyjecie jej spowrotem. I tym sposobem rozczarowana, pelna zalu i smutku i okaleczona ( trafienie bagnetem ) znalazla sie spowrotem w San Francisco. Jednak tutejsze zycie, praca telefonistki i mieszkanie w wielopokoleniowej rodzinie nie spelnia jej oczekiwan . Pragnie od zycia czegos wiecej niz doczekania swojej smierci pod czujnym okiem braci.
Te trzy dziewczyny spotykaja sie przed nowo otwieranym barem Forbidden  City. Przechodza pomyslnie kwalifikacje i dostaja sie do show by zostac tak zwanymi kucykami. Powodzenie rewiii wzrastajaca popularnosc sa biletem do wielkiego swiatu show biznesu. 

Po pierwsze jezyk i forma. Przez cala ksiazke mialam wrazenie , ze zostala ona napisana wspolnie : przez autorke i korektora. Czesto lapalam sie na tym ze zadawalam sobie pytanie jak cos moglo byc mozliwe i juz w nastepnym akapicie dostawalam na to odpowiedz. Jakby korektor wylapywal bledy i nanosil poprawki czerwonym dlugopisem i wlasnie taka wersja poszla do drugu. Sprawialo to dziwne i nieprofesjonalne wrazenie, po tak utalnetowanej autorce nalezalo spodziewac sie wiecej. Rowniez sama forma ksiazki pozostawia duzo do zyczenia. Podzial narracji na trzy osoby sie nie sprawdzil. Powstal misz-masz i czesto musialam dobrze sie skupic, by wiedziec kto opowiada w danym momencie. To samo dotyczylo jednego z rozdzialow zatytulowanego "Listy". Tutaj choas byl jeszcze wiekszy a listy trzeba bylo czytac od podpisu, zeby wiedziec kto jest ich autorm. Dialogi sa sztywne i naciagane, postaci nierealne , opisy nudnawe. 
Mam rowniez watpliwosci co do sensu calej fabuly. Jest to pierwsza ksiazka Lisy See, w ktorej na dobra sprawe nic sie nie dzialo. Ot zwykla powiesc obyczajowa, bardziej moglaby posluzyc za kanwe serialu w stylu "Moda na sukces" niz aspirowac do miana wielkiej literatury. Najbardziej denerwowala mnie powtarzalnosc fabularna. Bohaterki wyjezdzaja i wracaja, pracuja i maja przestoj, kochaja sie badz kloca. W pewnym momencie juz wiedzialam czego moge sie spodziewac. Nie zaskoczylo rowniez zakonczenie, gdyz jest niezwykle przewidywalne. 

Ale tym co najbardziej mnie rozwscieczylo to same postacie bohaterek. Nie potrafilam zrozumiec dlaczego te dziewczyny trzymaly sie razem. Przeciez na dobra sprawe nic je nie laczylo. Przyjazni nie bylo tutaj za grosz a tylko wieczne wbijanie noza w plecy. Zawisc, zazdrosc, skradnieta milosc, ukradziona kariera. Czy tak sie zachowuja przyjaciolki "na zawsze"? I ta zdolnosc wybaczania, wieksza niz u Matki Teresy z Kalkuty. Bohaterki byly w stanie przebaczyc wszystko, doslownie w piec minut, i to rzeczy ktore ja osobiscie pamietalabym do samej smierci. Odnioslam wrazenie, ze co innego mysla a co innego robia co odbierala im wszelka wiarygodnosci.
Znalazlam rowniez pare niescislosci fabularnych. Po pierwsze jak osoba, ktora w dziecinstwie miala polamane wszystkie kosci mogla zrobic oszalamiajaca kariere tancerki?Przeciez wiadomo, ze wystarczy jedna niewinne zlamanie a kariera moze byc skonczona. A co dopiero jak nie mamy zadnej calej kosteczki?
Jak to jest mozliwe, ze Helen, ktora brat odbieral kazdego dnia z pracy, nagle sama znajduje sie na wielkiej wystawie, trafia do nocnego klubu gdzie chetnie odslania nogi a jej ojciec, dla ktorego tradycja jest wszystkim sie na to zgadza, dowiadujac sie o jej zarobkach. Jest to mega naciagane. Zreszta cala postac Helen jest bardzo niedopracowana, co nie pozwala na jej wizualizacje.
Jak to mozliwe, ze Grace kochajaca Ameryke, i wszystko co amerykanskie, wychowana na filmach z Hollywood, zachowuje sie jak zwykla prostaczka z XVII wieku i nawet nie wie co znaczy "pedal"?
Rowniez o Pam moglibysmy napisac duzo, jednak postanawiam zostawic ja w spokoju poniewaz byla dla mnie najciekawsza i najwyrazistsza postacia. Jedyna z ktora moglabym sie po czesci utozsamic.

Nie podobalo mi sie rowniez to, jak autorka potraktowala temat wojny. Przez cala ksiazke, praktycznie do ataku na Pearl Harbor, nie ma o niej zadnej wzmianki.Z poczatku liczylam na to, ze Lisa See pokaze nam kontrast pomiedzy swiatem europejskich okopow, gdzie gineli amerykanscy zolnierze a swiatem rewii mieniacym sie feeria barw i splywajacym szampanem. To sprowadzenie amerykanskiego zolnierza to chodzacego po barach chloptasia, ktory przed wyjazdem na wojne ma ochote sie uchlac i pobzykac jest niezwykle krzywdzace. Dopiero po ataku na Pearl Harbor cos zaczyna sie zmieniac. Widzimy San Francisco zacimnione, gdzie ludzie oddaja swoje zelazka na zlom by mozna je bylo przerobic na amunicje, gdzie wstrzymane sa dostawy materialow i dobr luksusowych. Jednak nawet w czasach wojennego kryzysu rewia dziala nadal. 

Waznym motywem w ksiazce jest problem rasizmu. Wydawaloby sie, ze najbardziej demokratyczny kraj swiata ze zjawiskiem tym poradzil sobie po wojnie secesyjnej kiedy Murzyni w Stanach uzyskali prawa obywatelskie. Jednak jak widac latwiej zmienic prawo niz mentalnosc ludzi. Wszystko co inne zawsze bedzie dla nas obce a tym samym niebezpieczne. Dlatego by zlagodzic ten strach musimy to osmieszyc. Spolecznosc chinska spotykala sie z niesprawiedliwoscia prawie na kazdym kroku. Wyzwiska i ponizanie, ograniczony dostep do niektorych zawodow, bez wzgledu na kwalifikacjie, zakaz zawierania malzenstw mieszanych. Czy jestescie w stanie sobie wyobrazic , ze to bylo raptem 70 lat temu?  I wlasnie to ukazanie nierownosci rasowej jest najwiekszym atutem ksiazki.

Na pocieszenie dodam, ze "Chinskie lalki" czyta sie niezwykle szybko ze wzgledu na prosty jezyk autorki. Mamy tutaj do czynienia z jakas magiczna sila, ktora pcha nas do konca ksiazki, chociaz doskonale wiemy czego mozemy sie spodziewac. Niestety ja osobiscie sie zawiodlam, w tej ksiazce malo bylo Lisy See jaka znam, ot taka marna podrobka "made in China". Teraz nie moge zrobic nic innego jak czekac na kolejny tom Czerwonej Ksiazniczki, i zaciskac kciuki, ze bedzie on jeszcze lepszy od poprzednich. 

Moja ocena to 4/10 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 CZYTANKA NA DOBRANOC , Blogger